Tabletki

tabletki na sen
dobry i zły po równo
tabletki
na tarczycę
i na brak tarczy
na skręt życia i jelit
na pobudzenie akcji serca
choć potrzebne na zatrzymanie
nadmiernej

tabletki od
do
przeciw
za
i zamiast

tabletki na zawsze
i na nigdy
tabletki
na wers odważny zbyt
i na wiersz
pod tytułem „koniec”

Właśnie

najszybciej starzeją się
wyobrażenia
i dobre intencje

dobro rozproszone
wcale nie wraca
w popiół gęstnieje i okrywa szczelniej

czasem tylko
bunt
okiem łypnie
wzrok z niesmakiem odwróci
bo odwrócić
co spopielone
nie sposób

sposoby
osoby
próby
drogi
codzienne kalejdoskopuum mobile

no cóż
z daleka
najszybciej dochodzi się
do wniosku
najwolniej
do siebie

Czerwień

najpierw jest zapach
i drżenie rąk
a potem
metr nad ziemią
kiedy nie wiem już
czy moje ramiona czy twoje
a krople potu
nie gaszą płomienia
chcę utonąć w tej czerwieni

kiedy zaciskam powieki
żeby na milion lat zatrzymać
chwilę
przestrzeń
ciebie
kiedy twój puls jest moim
a dotyk powoli zamienia się
w krzyk
wtedy odkrywam wszystkie supernowe
i nie wiem czy kończy się czas
czy zaczynam ja

Pożegnanie

          Dlaczego drugi człowiek
          podwójnie boli?
          (Karolina Turkiewicz – Suchanowska)

więc nie spod naszych nóg
droga uciekać będzie

więc to nie jedność lecz
osobność
nam pisana

weź chociaż mnie tyle
ile waży
uścisk dłoni
albo odwrócenie wzroku

a ja poproszę słońce
o taniec
na Twojej planecie

i o deszczu symfonie
niech Ci grają
najpiękniej

Spacer

to już nie ten sam spacer
choć noc taka sama
jak wtedy
gdy babie lato oplatało twarz
jakby chciało powstrzymać
przed nieostrożnym słowem
krokiem za dalekim

szepty szelesty
już nie te same
znikają w szarej godzinie
nadrannej kapitulacji

pusta ławka
niemy świadek tamtej rozmowy
dziś niewygodna
jak moje dla ciebie
wiersze

Pamięć

nie przytulaj mnie
bo wewnątrz się na atomy rozpadam
mówiłem
a jednak oprzeć się nie mogłem
przyciąganiu silniejszemu po stokroć
niż ziemskie

„nie chcę byś cierpiał jak ja”
słyszałem
a jednak zlekceważyłem nieodwołalność
pokuty

nadzieja
głupia jak zawsze
do ucha szeptała
mirażem spełnienia czujność uśpiła

jeżeli karą za pewność
która się zdarza
raz na milion spojrzeń
ma być wieczne czekanie na niemożliwe
jeżeli tak jest
jeżeli tak być musi
oswoję wieczność

tobą ją zapiszę

*** (nie proszę)

nie proszę
rozdaję
dumę chowając
w kieszenie głębokie
zmieści się wiele

dzień mierzony
od ja do ty
wstydliwie
po cichu opada
na ziemię
na głowę

noc długa i kręta
zatrzaśnięta przestrzeń
byle na powierzchnię
po omacku, na oślep

dłonie w potrzebie
niepotrzebne
krew w ustach
słona
słodka
słona

więc jeszcze mocniej zacisnąć pięści
i powieki
wytrzymać
nie pamiętać
odetchnąć

nie krzyczeć
tylko nie krzyczeć

*** (i co teraz zrobi)

             Mamie

i co teraz zrobi
wariatka poezja
odkąd ta linia
jednym
szybkim ruchem pióra
w poprzek kartki
w poprzek życia
w pół słowa

gdzie zaglądnie nocą
szalona
kogo zbudzi
nad ranem
lub w przypływie łaski
słowo poda
komu

może chociaż
zamyśli się na chwilę
zatęskni
ona też
dostała przecież swoje
od Ciebie
z nawiązką

Ten wieczór

ten wieczór
kiedy w żyłach
kofeina z nikotyną
walczą o palmę pierwszeństwa
a zawroty głowy przypominają
że być może tylko jej
nie straciłem bez reszty

ten wieczór
kiedy ściany zimne
jak zapamiętane słowa
skraplają urywany oddech

ten wieczór
kiedy twoja nieobecność
powoli
nieuchronnie
staje się punktem odniesienia
do wszystkiego

*** (przypomnij proszę)

przypomnij proszę
gdzie się zgubiłem
przypomnij
dokąd poszedłem

tu tylko ciemność
prawie absolutna
i tylko rozżarzone słowa
nie-do-cofnięcia

*** (zachłanne palenie papierosa)

zachłanne palenie papierosa
gdy nerwowo gaszę
w zarodku
niewygodne pytania

nie wychodzi na zdrowie to ciągłe
niewychodzenie
na prostą

teoria względności prawdy
nie uwzględnia wszak
dochodzenia do

już lepiej
zapiąć się na wszystkie guziki
albo zamknąć oczy

spać też nie warto
bo tylko
gwałtowne przebudzenia
bo sny ryzykowne

bezdech

chwile przemienienia
pożądane
rzadkie

przeglądam się w starych fotografiach
blakną
jak właściwe słowa

ich twarze
mój ruch
i bezruch
ciało nie nadąża za
/choć przyśpiesza zbyt/

pamiętam myśli
nie czynności
gwałtownie szukam kontekstu
zaprzeszłych uniesień

to stanowczo za mało na pewność
i uspokojenie

chwile przemienienia
pożądane
rzadkie
właściwie niewłaściwe
mozolne
byłe